Radżastan – poza głównym szlakiem

Radżastan – forty, pałace, świątynie. Muzeum na wolnym powietrzu jak piszą niektóre przewodniki.

To oczywiście całkowita prawda. Radżastan to region z setkami atrakcji zarówno tymi powszechnie znanymi i tymi wymagającymi indywidualnego odkrycia. Dla mnie jednak podczas kolejnej już podróży po Radżastanie największym odkryciem byli jego mieszkańcy – piękni niczym barwne ptaki. Chyba nigdzie na świcie ludzie nie ubierają się tak bogato i kolorowo, być może jedynie w afrykańskim Sahelu panuje nieco podobna stylistyka. Co chyba nie jest też  przypadkowe – przecież i Radżastan jak i afrykański Sahel to pustynne krainy. Może monochromatyczność krajobrazu zachęca do wielobarwności i niezwykłego bogactwa strojów.

Podróżujemy przez kilka dni bocznymi drogami Radżastanu, pełnymi najdziwniejszych środków transportu. Stareńkie samochody i rozklekotane autobusy rywalizują tu z pieszymi i rowerami, wozami ciągniętymi przez wielbłądy i bawoły, pasterzami kóz i owiec czy dzielnymi radżpuckimi jeźdźcami na pięknie zdobionych koniach. Handel toczy się prawie wszędzie, fryzjerzy i golibrodzi pracują bezpośrednio na ulicy a wieczorami przechodzą głośne korowody weselne i procesje świątynne. Wioski są biedne, szare, ale ich mieszkańcy to prawdziwi mistrzowie elegancji. Radżputowie – dumna nacja wojowników, Kszatrijów, od zawsze obrońców wiary i tradycji hinduistycznej. Próby ich podporządkowania sobie przez muzułmańskich władców to stały element historii Indii, równie ważny jak opisy heroicznego oporu Radżputów. Radżputana – ziemia zroszona krwią, surowa, niegościnna.  I piękna.

Radżastan – miejsce tak ciekawe i pełne intrygujących ludzi, że problemem nie jest zrobienie dobrego zdjęcia a powstrzymanie się nieustannego cykania. Średnio mi to wyszło, narobiłem ich naprawdę dużo, dlatego w tym wypadku pozwoliłem sobie na umieszczenie w tym artykule zdjęć w większej niż zwykle ilości.

Tylko się im przyjrzyjcie!