Park Narodowy Ranthambore. Dwie opinie.
Opinia pierwsza – Park to najlepsze miejsce w Indiach aby zobaczyć tygrysa. Jest ich tam całe 27, ale nauczyły się nie bać ludzi i chętnie polują również za dnia. Potwierdzają to masy zdjęć prezentowanych w internecie – ludzie wiedzieli tam wielkie koty. Czyli mamy realne szanse na zobaczenia tygrysa.
Opinia druga – może i to prawda, ale znają ją też tysiące innych miłośników tych wielkich kotów. W efekcie jest to zdecydowanie najlepsze miejsce aby zobaczyć tłum hinduskich turystów . A żeby zobaczyć tygrysa trzeba być w Ranthambore minimum 3-4 dni. Bez kilku wjazdów na teren Parku trudno jest na cokolwiek liczyć.
Brzmiało to mało optymistycznie, ale podjęliśmy ryzyko. Jak wyszło? Cóż, nie najgorzej.
Po pierwsze Ranthambore to nie tylko słynny Park Narodowy, ale też i wielka radżpucka twierdza. Sama w sobie bardzo ciekawa, ale jeszcze bardziej fascynujący i fotogeniczni są tłumnie odwiedzający ją Radżpuci. A może nawet właściwiej byłoby powiedzieć pielgrzymujący – dla nich Fort jest miejscem, w którym walczyli i ginęli ich przodkowie broniąc radżpuckiej niepodległości przez kolejnymi falami muzułmańskich najeźdźców. Radżpucka tożsamość do dziś pozostaje bardzo silna, to jedna z najbardziej tradycyjnych społeczności Indii. Struktura klanowa dla Radżputów jest wciąż bardzo ważna, ich zwyczaje pozostają żywe a ich stroje są niesłychanie bogate i mega kolorowe.
Nie mamy żadnych problemów z robieniem zdjęć – ba, to my nieustanie jesteśmy proszeni o to aby pozować z licznymi rodzinami Radżputów. Nie tylko ludzie są zresztą w Ranthambore chętni do interakcji, ruiny twierdzy zamieszkuje stado wyjątkowo towarzyskich / agresywnych małp – hulmanów czczonych (Semnopithecus entellus). Te społeczne i ruchliwe stworzenia raczej dominują nad przedstawicieli gatunku ludzkiego, kornie poddającego się losowi. Biada tym co mają coś do zjedzenia i skrzętnie tego nie ukryją przed wścibskimi małpiszonami – nawet ofiarne kwiaty stają się ich posiłkiem.
A sam Park Narodowy Ranthambore? No cóż – tłumy faktycznie były, tygrysów nie było ani śladu, więc tu punkt dla krytyków. Ale, tłumy się rozjechały bo park jest naprawdę wielki i po chwili podróżowaliśmy w błogiej ciszy. Poza tym widokowo Parku jest naprawdę wspaniały a i zwierząt jest jednak całkiem dużo. Co więc wiedzieliśmy?
Po pierwsze całe stada roślinożerców pasących się na sawannie. Imponujące nilgau indyjskie (Boselaphus tragocamelus) – największe azjatyckie antylopy, piękne, delikatne jelenie aksis (Axis axis) i małe, płochliwe gazele indyjskie (Gazella bennettii) Do tego wszędzie mnóstwo ptaków rozmaitych gatunków.
I wreszcie to co najważniejsze. Po raz pierwszy widzę niedźwiedzia poza ogrodem zoologicznym – nasz przewodnik wypatrzył między drzewami rzadkiego wargacza leniwego (Melursus ursinus)! Dziwny to miś – z wydłużonym pyszczkiem, który pomaga mu zdobywać jego ulubiony przysmak – termity. Nie należy jednak się kierować jego słodkim wyglądem – to groźny drapieżnik, odnotowano przypadki śmiertelnych ataków na ludzi. Obserwujemy więc go z bezpiecznej odległości.
A więc jaka opinia ostatecznie o Parku Narodowym Ranthambore. Warto?
Zdecydowanie tak!