Afar. Danakil. Kraina wulkanów, szalonych upałów i soli… Sól jest tu najważniejsza i prawdobodobnie to z jej powodu osiedlili się tutaj ludzie. W miejscu, gdzie zgodnie z naszymi wyobrażeniami żyć się nie da.
Sól jest tu wszędzie – mamy słone jezioro Asalie, nieco przypominające boliwijskie salary. Nieco dalej Afarowie żmudnie wycinają bloczki soli z rozległych pól solnych. To najważniejsze bogactwa tej ziemi – od setek lat karawany wielbłądów i osłów wywoziły tysiące podobnych sztabek soli i sprzedawały je mieszkańcom Wyżyny Abisyńskiej. Zresztą określenie sztabka nie jest tu przypadkowe – sól w płytach zwana była amoles i stanowiła najważniejszy środek płatniczy w średniowiecznej Etiopii (a trzeba pamiętać, że średniowiecze w Etiopii trwało do końca XIX wieku). Czemu? Jak pisze Richard Pankhurst w Etiopii brakowało monet, gospodarka była zbyt prymitywna by sprowadzić cenne kruszce z zagranicy. W takiej sytuacji sztabki soli (i czasem też żelaza) stanowiły idealny pieniądz – a skrajnie niedostępny Afar był swoistą etiopską mennicą.