Penang – Georgetown. Miks kulturowy

Wyspa Penang. Stan Penang. Miasto Georgetown – stolica stanu, drugie pod względem liczby ludności miasto Malezji. Chyba najciekawsze miejsce na Półwyspie Malajskim – szalony miks kulturowy i wspaniała architektura. Nieprzypadkowo wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO jako przykład najlepiej zachowanego kompleksu miejskiego z okresu dominacji Brytyjczyków.

Przyjeżdżamy do Penangu po kilkunastogodzinnej podróży pociągiem z Bangkoku – wygodnej, ale i tak nużącej.

I … od razy wpadamy w gorączkowy rytm miasta.  W Penangu się wszystko miesza – narodowości, kultury, religie i style w sztuce. Po kolei więc.

Mieszkają w na wyspie Penang oczywiście Malajowie (zwani tu Bumiputra), jednak  nie dominują oni w samym mieście Georgetown.

Miasto Penang to ostoja Chińczyków Znad Cieśniny czyli Ludzi Peranakan. To społeczność pochodząca będąca mieszanką uciekinierów z Południa Chin z solidną domieszką krwi malajskiej. O nich więcej w następnym artykule.

Kolejna grupa etniczna to Chitty czyli potomkowie hinduskich Tamilów: równie wpływowi w Penangu co potężni Perankanie. Kolejna społeczność to Jawi Peranakan, ludność mieszanego  hindusko-malejskiego pochodzenia, ale sama sobie przypisująca związki z starożytnymi rodami arabskimi. To z kolei elita elit pośród muzułmanów. Wreszcie są Kristang – Kreole, potomkowie mieszanych portugalsko-malajskich rodów, do dziś wierni katolicyzmowi. Dodajmy jeszcze emigrantów z Tajlandii i Birmy, potomków Brytyjczyków i licznych tu ekspatów.

Religie są w Penangu równie liczne – dominują muzułmanie (głównie sunnici, ale są też i szyici), liczni są taoiści i buddyści (w wersji chińskiej, tajskiej i birmańskiej), nie brakuje też chrześcijan kilku wyznań i oczywiście hinduistów.

Wow, niewiele jest równie zróżnicowanych etnicznie  miejsc na naszej pięknej planecie.

Co to oznacza dla nas, podróżników?

Po pierwsze wielkie bogactwo architektoniczne – meczety, kościoły, świątynie hinduistyczne i taoistyczne, chińskie i malajskie rezydencje miejskie i wiele innych. To wzmocnione jest jeszcze znakomitą, dziewiętnastowieczną, brytyjską architekturą kolonialną i zadziwiającymi przykładami budynków w stylu tzw. tropikalnego art deco.

Na liście must see z pewnością jest całe Stare Miasto – to jak głosi wpis UNESCO najlepiej zachowany w Azji Południowo-Wschodniej dziwiętnastowieczny kompleks miejski. Majestatyczny Fort Cornwallis, City Hall – zbudowana w palladiańskim / edwardiańskim stylu siedziba  gubernatora, kolonialny, nieco art-deco Eastern & Oriental Hotel The czy wreszcie klasycyzujące budynki Sądu Najwyższego czy Residency (czyli siedziba władz wojskowych) – to tylko kilka z perełek Georgetown. Mocno z nimi kontrastują drawidyjska w stylu świątynia hinduistyczna Sri Mahamariamman czy mogolsko-mauryjski  Kapitan Keling Mosque. Obie świątynie są czynne i pełne rozmodlonych wiernych.

Jest więc co oglądać przez kilka dni.

Po drugie – jest tu co jeść. Penang słynie ze swojej kuchni – odmian tyle co nacji. Mamy więc kuchnię: malajską, klasyczną chińską, peranakańską czyli Nyonya (z dominacją potraw z liści laksa, mleczka kokosowego, prawie zawsze z domieszką galangalu), tamilską czy Kristang (głównie ryby i owoce morza, wpływy indo-malajskie z elementami portugalskimi). Wszystko dostępne w licznych food court, nie za drogie, barwne i pachnące.

Doświadczcie więc Penangu. Wizualnie, dźwiękowo i smakowo. Naprawdę warto !