Park Narodowy Tangkoko – raj endemitów

Park Narodowy Tangkoko położony północnym krańcu indonezyjskiej wyspy Sulawesi to jeden z najciekawszych przyrodniczo obszarów na Ziemi. Mamy tu szansę na zobaczenie naprawdę unikatowych okazów roślin i zwierząt. Co ważne jest Tangkoko jest  stosunkowo łatwo dostępne – to raptem tylko 2h od stolicy regionu Manado.

Spędziliśmy tam 1,5 dnia i w mojej ocenie było to stanowczo za krótko!

Tangkoko jest wspaniale położony, rozpościera się u stóp trzech wulkanów będąc otoczonym wodami  Morza Celebeskiego i Oceanu Spokojnego.  Bez szczególnych problemów można zobaczyć tu całe stada niezwykłych makaków czubatych (Macaca nigra) – endemicznych i zagrożonych wyginięciem małp. Poza tym prawie na pewno będziemy mogli podpatrywać rzadkie stwory: wyraki upiory, kuskusy celebeskie czy bajecznie kolorowe dzioborożce hełmiaste.  Nie mniej interesujący są pozostali przedstawiciele świata zwierząt – latające jaszczurki, barwne chrząszcze czy wielkie pająki tarantule.  Tangkoko to jeden z najbogatszych ekosystemów na świecie.

Do dżungli wybieramy się dwukrotnie – wcześnie rano aby poobserwować  makaki i dzioborożce i późnym popołudniem aby odnaleźć wyraki. Przewodnicy są bardzo sprawni, wiedzą, gdzie znajdziemy dziuplę w której zamurowana została wysiadująca jaja pani dzioborożcowa. Tam w ciszy oczekujemy aż odwiedzi ją jej mąż z poranną wałówką w dziobie co da nam szansę na zobaczenie tych wyjątkowych ptaków. To jedne z najpiękniej ubarwionych ptaków świata, tym bardziej cieszymy się z możliwości zobaczenia ich na wolności.

Potem spotykamy wielkie stado makaków czubatych (Macaca nigra)  – niezwykle rzadkich małp, dla których Tangkoko jest  ostatnim schronieniem. Stada są bardzo liczne, z jasno ustawioną hierarchią – ale co ciekawe wyznaczoną przez wiek i doświadczenie zwierzęcia a nie jego płeć (co jest nietypowe w świecie prymatów). Małpy te w ogóle nie boją się ludzi, spędzamy więc masę czasu na obserwowani ich rozlicznych aktywności. Dominuje zdecydowanie seks – to chyba najbardziej kochliwe stworzenia jakie spotkałem ?

Po południu zaś  pewnie jesteśmy prowadzeni do drzewa na którym żyją nasi dalecy krewni – wyraki upiory (Tarsius tarsier), mi raczej jednak przypominające nie nas ludzi a raczej mistrza Yodę z Gwiezdnych Wojen.  Wyraki nie są  jednak nie mistrzami Mocy Jedi a prawdziwymi ekspertami od polowań na owady. To jedyne tylko w 100% mięsożerne naczelne, ich dieta nie zawiera żadnych owców czy nasion.

Gdzieś wysoko w koronach drzew, nad naszymi głowami wędruje całe stado kuskusów celebeskich, nadrzewnych torbaczy – znak, że nie jesteśmy już daleko od Australii. To tutaj przebiega linia Wallece’a czyli granica oddzielająca orientalną i australijską krainę zoogeograficzną.

Sama wioska położona obok parku okazuje się też być bardzo ciekawa – akurat podczas naszego pobytu tam odbywa się huczne wesele, na które też jesteśmy zaproszeni. Nie wiedzieć czemu w strojach gości weselnych dominuje stylistyka na King-Konga …

W porze upałów zaś odpoczywać możemy w całkowicie pustych, czarnych, wulkanicznych plażach lub snorkelować w okolicznych wodach oceanu. Po prostu Tangkoko. Absolutna rewelacja!

Praktycznie:

Dojazd autobusem z Manado, trudniejsze może być złapanie transportu na ostatni odcinek trasy.

W samej wsi Tangkoko koło parku jest kilka niedrogich hotelików, w nie za wysokim, ale wystarczającym standardzie. Oferują one też proste posiłki.

Wejście do parku z przewodnikiem – kompetentnym i niedrogim.

Generalnie – to bardzo tanie miejsce na oglądanie przyrody ( w sumie około 10$/dobę )

Informacje z 2011 roku.