Mahabalipuram – arcydzieła wykute w skale

Jesteśmy w Mahabalipuram –  niegdyś (a dokładnie w VI i VII wieku) najważniejszym porcie i jednej z stolic Królestwa Pallawów. Po upadku tego państwa było ono przez lata zapomniane i funkcjonowało tylko jako senna rybacka wioska. Gdzieś poza głównymi szlakami świata. Mahabalipuram ponownie zostało „odkryte” i opisane przez historyków sztuki na początku XX wieku. Zyskało (czy też raczej odzyskało) w pełni zasłużoną sławę – jednego z najważniejszych centrów kultury i sztuki Południa Indii.

Spędzimy w nim kilka dni, będzie naszą bazą podczas zwiedzania okolicznych atrakcji: kulturowych,  zabytkowych i przyrodniczych. O tym w następnych artykułach. Podobnie jak o życiu codziennym w Mahabalipuram.

Dziś przyjrzymy się sztuce drawidyjskiej – artystycznej spuściźnie Tamilów.

Tamil Nadu jest szczególnie bogaty w świątynie – chyba nigdzie na świecie nie ma ich w takiej obfitości. W zasadzie co miasto, ba nawet większa wioska to mamy jakiś kompleks świątynny, często bardzo szacownego wieku. Czymś jak najbardziej normalnym w Tamil Nadu są nadal czynne, wciąż działające dwunastowieczne świątynie, wyglądające tak jakby czas zatrzymał się tam kilkaset lat temu.

Mahabalipuram było jednym z pierwszych miejsc, gdzie takowe przybytki były budowane. W Mahabalipuram świątynie i inne miejsca kultu powstawały w dosyć szczególny sposób – typowy dla Indii, mało znany w naszym kręgu kulturowym.  

Dlaczego? Bo zasadzie trudno mówić tutaj  o jakiś budowaniu w rozumieniu zachodnioeuropejskim, prawie wszystko co możemy tutaj oglądać zostało wykute w skałach. Mamy więc tu wykute w skale świątynie udające wolne stojące budowle, świątynie-jaskinie z bogato rzeźbionymi ścianami i wreszcie wspaniałe, samodzielne kompozycje rzeźbiarskie. Cream of cream sztuki Mahabalipuram.

Najsłynniejszą z nich jest olbrzymia płaskorzeźba przedstawiająca Zejście Gangesu – Gangawatarmana. Długa na 29 metrów, wysoka na przeszło 13 metrów przedstawia moment zejście upragnionej rzeki na wysuszoną i spragnioną wody Ziemię. Zawdzięczamy to, jak mówi podanie modłom wielkiego mędrca i ascety – Arjuny, przedstawionego wraz z dziesiątkami innych postaci na samej płaskorzeźbie. W porze deszczowej woda tworzy naturalny wodospad – w efekcie Gangawatarmana niesłychanie zyskuje na dynamizmie.

To prawdziwe arcydzieło, uważane za jedno z najlepszych przedstawień rzeźbiarskich i nie tylko w sztuce indyjskiej, ale i światowej. Potężna, dynamiczna kompozycja. Oraz wyśmienite wykonanie. Doskonałe naturalistyczne rzeźby przedstawiające zwierzęta – udającego ascetę kota, modlące się do niego myszy, małe słoniki pod opieką troskliwej matki.

Super miejsce. A to dopiero początek naszego zwiedzania. W sumie zajmuje nam dobrych kilka godzin aby znaleźć wszystkie ciekawe miejsca – w Mahabalipuram trzeba trochę połazić i poszukać wśród skał. Zaraz obok Gangawatarmany odnajdujemy kolejne skalne świątynie –  Mandapy Dhatmaraji, Varahy i Kriszny – również  pełne wspaniałych, dynamicznych płaskorzeźb. Sceny walk Bogów z Demonami mają w sobie siłę greckich arcydzieł z Ołtarza Pergamońskiego.

Nieco więcej czasu zabiera nam dotarcie do kompleksu świątyń nazwanym Siedem Rath – wyglądających tak jakby zostały zbudowane w tradycyjny sposób. Tak naprawdę również one zostały wykute w kamieniu, jeden olbrzymi monolit skalny został wyrzeźbiony i zamieniony w siedem małych świątynek. Rewelacja! Rathy są pięknie zdobione, każda z nich poświęcona jest innemu z Bogów i Bogiń.

Świątynia Nadbrzeżna jest jedynym nie wykutym w skale budynkiem  starożytnego Mahabalipuram (tylko po ludzku zbudowanym z kamienia) . Zbudowana została jako świątynia poświęcona Śiwie, ale co ciekawe  w czasach Pallawów prawdopodobnie była też latarnią morską. Dziś nieco zniszczona przez wiatr i morską wilgoć, zaspakaja już tylko potrzeby duchowe i zawsze jest pełna pielgrzymów. Czasy świetności Mahabalipuram jako wielkiego portu handlowego dawno przeminęły, ale jego religijne znaczenie pozostało dalej żywe…

Polecam. Poświęćcie na zwiedzanie Mahabalipuram cały dzień. Powłóczcie się na spokojnie. Na pewno jest w nim co oglądać.