Kaszgar – jeszcze ujgurski

Do Kaszgaru przybywamy po 36-godzinnej podróży autobusem po pustkowiach Chińskiego Turkiestanu. Jesteśmy mocno zmęczeni a ponieważ przed nami dwudniowa podróż KKH do doliny Hunzy w Pakistanie, decydujemy się więc na nieco dłuższy pobyt w samym mieście.

To dobry wybór – hotel jest dobry i niedrogi, jedzenie już bardziej środkowoazjatyckie niż chińskie, ludzie zaś mili i kontaktowi. Przyjezdnych jest tu raczej mało, zdarzają się tylko pojedynczy turyści z Zachodu – Kaszgar jest w końcu bardzo daleko od Pekinu czy Szanghaju. A odkąd na Karakorum Highway zrobiło się niebezpiecznie trudno jest stąd gdzieś dalej pojechać. Szkoda, bo ciekawe jest i samo miasto a  jeszcze bardziej fascynująca jest jego długa historia.

Co o niej wiemy?

Kaszgar – przez wieki przedmiot pożądania licznych najeźdźców, ważny ośrodek na Jedwabnym Szlaku, zawsze był w centrum wydarzeń – ale nie Chin a raczej Azji Środkowej. Początkowo o wpływy w mieście rywalizowali potężni koczownicy z północnych stepów w władcy z położonej za górami Królestw Transoksanii. Co jakiś czas do gry wchodzili Cesarze Chin i władcy Indii – zwłaszcza Wielcy Mogołowie.

Potem przyszedł czas zmagań potęg kolonialnych. To tu właśnie w XIX i XX wieku najintensywniej toczyła się Wielka Gra – zacięta rywalizacja Anglików i Rosjan o wpływy w tym strategicznym regionie. W tamtych czasach to już nie daleki cesarski dwór chińskich Quingów a ambasady obu europejskich potęg decydowały o losach miasta. Ujgurzy już wtedy niewiele mieli do powiedzenia.

Dziś to najbardziej ujgurskie miasto w Chinach, choć widać już zabiegi władz w Pekinie aby zmienić ten stan rzeczy. Stosowana tu praktyka jest już znana i z powodzeniem stosowana w innych etnicznie nie chińskich regionach, np. w Mongolii Wewnętrznej czy Tybecie. Przesiedlenia Hanów czyli rodowitych Chińczyków – efekt stopniowa zmiana stosunków demograficznych, doprowadzenie do tego aby prawowici gospodarze tych ziem byli mniejszością na swoim terenie.

Ujgurzy stawiają opór – tu w Kaszgarze najsilniejszy. Nie chcą się wyprowadzać, Stare Miasto wciąż istnieje, choć władze usiłują jej zniszczyć.

Włóczymy się więc po starym mieście, bardzo ujgurskim, biednym i zaniedbanym. I niestety jednak stopniowo wyburzanym przez Chińczyków i zastępowanym strasznymi blokowiskami. To celowa polityka skutecznie realizowana wszędzie – w Lhasie, Urumczi czy też tutaj. Wyburzenia pod pozorami nowych inwestycji, poprawy warunków higienicznych, budowy nowych dróg i co tylko sobie panowie z Pekinu wymyślą.

Na razie jednak na uliczkach starego miasta wciąż dominują Ujgurzy – głośni, frenetycznie aktywni, handlujący, modlący się czy dyskutujący. Sprzedawany jest typowy dla tego regionu chlebek nan wypiekany w wielkich piecach, uzdrawiające specyfiki z ziół czy też ususzonych zwierząt (ale też i całkiem żywe węże – w podobnie prozdrowotnych celach) i co tylko zapragniesz.

Odwiedzamy też grobowiec Afaq Khojy, muzułmańskiego władcy i świętobliwego człowieka, miejsce do dziś święte dla wiernych i odwiedzane przez licznych pielgrzymów. Pochowani jest tu nie tylko on, ale i jego potomkowie, członkowie rodziny Afaqi, Khojowie (czyli władcy) Kaszgaru przez okres przeszło dwóch stuleci.  Dla Ujgurów z takim trudem utrzymującym swoją etniczną i kulturową odrębność pomimo chińskiego naporu to miejsce szczególne.

Trzymamy za nich kciuki.

A wy odwiedźcie stary Kaszgar – póki jeszcze istnieje.