Kotlina Turfanu. Dziś miejsce na nieco uboczu, poza głównymi szlakami, daleko od centrów cywilizacji. Tak jest dzisiaj. Ale przed przeszło tysiącem lat to tędy przebiegała jedna z najważniejszych arterii ówczesnego świata – Jedwabny Szlak. Najważniejsze połączenie handlowe pomiędzy Wschodem a Zachodem.
I to właśnie Turfan był kluczowym punktem na Jedwabnym Szlaku, hubem jakbyśmy dzisiaj powiedzieli, takim Singapurem późnej starożytności i średniowiecza.
Żyzna dolina była znakomitym przystankiem na tym trudnym szlaku, w miastach Kotliny Turfańskiej znużeni podróżnicy, kupcy i pielgrzymi mogli odpocząć i nabrać sił przed kolejnym trudnym odcinkiem. Za nimi i przed nimi były nie tylko wielkie pustynie – Takla Makan i Gobi czy też potężne góry – Karakorum, Tienszan i Pamir, ale i dzicy, żądni łupów koczownicy. Tu była wyrafinowana cywilizacja, bogate miasta, świątynie prawie wszystkich ówczesnych wyznań.
Niewiele z tej dumnej przyszłości zachowało się do naszych czasów. Najazdy, lata zaniedbań, wyludnienie miast i łupiestwa europejskich poszukiwaczy skarbów w niespokojnych latach początku XX wieku zrobiły swoje.
Pomimo to ruiny dwóch wymarłych miast – Gaochangu i Jiaohe, które zwiedzamy w strasznym upale ujgurskiego lata, robią na nas duże wrażenie. Ważniejsze było to pierwsze – Goachang, niegdyś dominujące państwo regionu, rządzone przez Tocharyjczyków, Rouranów, Goturków, Chińczyków, Ujgurów i kogo tam jeszcze. Ostatecznie w IX wieku Gaochang stał się stolicą potężnego Kaganatu Ujgurów – kolejnego stepowego imperium założonego przez Turków. I pozostał nią przez prawie 500 lat, szczęśliwie unikając nawet zniszczeń z rąk Mongołów Czyngis Chana. Dopiero w pod koniec XIV wieku miasto zostało zniszczone przez kolejna falę stepowych najeźdźców. I ostatecznie opuszczone, tym razem już na zawsze.