Tamberma – w kraju Tata Somba

Po trzech dniach intensywnej eksploracji przyrody przyszedł czas powrotu do świata ludzi. Nie rezygnujemy jednak z pomocy naszego dzielnego kierowco-przewodnika Louisa i decydujemy się na wspólny wypad Doliny Tamberma – kraju Tata Somba.

Ruszamy wcześnie rano – w zasadzie tuż za Natitingou zaczynają się Góry Atakora, tam właśnie mieszkają Somba. Okolica jest sucha, skalista, pełna rosnących tu majestatycznych baobabów. Louis zorganizował nam lokalnego przewodnika – bez niego trudno byłoby podróżować po Dolinie Tambermy. Ludzie są tutaj dalej bardzo nieufni i mało śmiali w kontaktach z obcymi. W wioskach i domostwach trzeba być bardzo uważnym aby nie naruszyć licznych tabu. Lokalny przewodnik wprowadza nas do poszczególnych chat, możemy przyjrzeć się zarówno ich niezwykłej architekturze jak i dowiedzieć się czegoś o życiu Somba.

Somba a prawidłowej Betammaribe to jedna z najstarszych grup plemiennych żyjących na terenie dzisiejszego Beninu – prawdopodobnie przybyli w Góry Atakora już setki lat temu. Osiedli się tutaj, uprawiali maniok i jamy, polowali też na liczne wtedy na północy Beninu dzikie zwierzęta. Spokojne życie skończyło się mniej więcej 300 lat temu – wtedy to również na tereny Somba zaczęli docierać łowcy niewolników. Fonowie z Dahomeju i Jorubowie z Oyo po złupieniu i wyniszczeniu najbliższych sąsiadów ruszyli jeszcze dalej na północ w poszukiwaniu cennego towaru – żywych ludzi przeznaczonych na handel. W XVIII wieku zapotrzebowanie na niewolników ze strony białych handlarzy – Portugalczyków, Holendrów, Francuzów i Anglików sięgnęło zenitu – każdego roku z Czarnego Lądu wywożono dziesiątki tysięcy tych nieszczęśników. I niestety to właśnie tereny obecnego północnego Beninu należały do głównych obszarów skąd ich pozyskiwano.

Somba znaleźli się pod potężną presją – mogli zostać kompletnie wyniszczeniu w ciągu kilku pokoleń. Byli słabi politycznie, organizacyjnie i militarnie – ich lud nigdy nie stworzył jednolitego państwa. Ich odpowiedź była zdumiewająca – zamiast próbować się jednoczyć aby wspólnie walczyć z łupieżcami Betammaribe rozproszyli się jeszcze bardziej. Już nie tworzyli wiosek – każda rodzina mieszkała w osobnej chacie, oddzielonej od innych. Tylko, że nie jest to zwykła afrykańska chatka – to tak zwana tata – bardziej przypominająca zamek zbudowany z gliny. Mury, wąskie wejście, mini-bastiony, tarasy, itd. – coś niezwykłego i zupełnie unikatowego. Łowcy niewolników mieli więc skrajnie utrudnione zadanie – kiedyś wystarczyło zdobyć jedną mało bronioną wioskę, teraz znajdowali się w krainie zamków. Kompletnie przestała się liczyć ich przewaga militarna i szybkość – Sombów nie dało się już zaskoczyć, poszczególne rodziny/twierdze współpracowały ze sobą i ostrzegały się przed niebezpieczeństwem. Zdobywanie żywego towaru w Kraju Betammaribe przestało mieć sens i okrutni najeźdźcy sobie odpuścili. Somba obronili swoją wolność!

Po latach historycy sztuki z Europy „odkryli” Doliną Tambermy – zdumiała ich fantastyczna architektura domów Betammaribe. Dziś docierają tu nieliczni podróżni, choć miejsce to w mojej ocenie należy do najciekawszych w całej Afryce. Tatas czy gliniane pałace Sombów są naprawdę niezwykłe – odwiedzamy kilkanaście, każdy jest trochę inny, choć zachowany jest pewien wspólny zamysł. Najważniejszym elementem jest wąskie wejście do domu – ma być łatwe do obrony i uniemożliwiać atak z zaskoczenia. Śpi się na kolejnych poziomach, w porze suchej też na odkrytych, górnych tarasach. Tam też suszy się sorgo, tytoń czy kukurydzę. Tatas są więc samodzielnymi jednostkami mieszkalno- gospodarczymi – mieszkają tu liczne rodziny, cały żywy przychówek i… przodkowie. Oraz potężne fetysze broniące domów i zapewniające im pomyślność.  Tu musimy być uważni – łatwo jest naruszyć liczne tabu, trzeba wiedzieć gdzie można przejść, komu/czemu zrobić zdjęcie. Okazuje się więc, że nasz nieoceniony Louis miał pełną rację – bez lokalnego przewodnika, pochodzące z Ludu Betammaribe przyjazd do Doliny Tambermy ma mały sens.

Popołudnie spędzamy na miejscowym targu – tu spotykają się Somba, Fulani i Fonowie z południa. Oferta jest raczej skromna, ale gwar i emocje handlowe wielkie jak wszędzie w Afryce. Podziwiamy zachwycające stroje miejscowych ludzi i ich spektakularne zdobienia i fryzury.

Dolina Tamberma – zdecydowanie polecam!