Porto Novo – zapomniana stolica Beninu

Porto Novo – nasz pierwszy punkt  podczas podróży Beninie. Po prawie dwudniowym przelocie/przejeździe (Wrocław – Paryż – Cotonou – Porto Novo) i nocy w nędznym hotelu w stolicy jesteśmy mocno zmęczeni. Ale miasto czeka – nie czas na odpoczynek.

Porto Novo to formalna stolica Beninu, choć de facto realna władza polityczna i cała potęga gospodarcza kraju koncentruje się w Cotonou. Tu jest jedynie parlament, Sąd Najwyższy i kilka urzędów. Oba miasta nie są zresztą daleko od siebie położone – mamy do przejechania raptem czterdzieści kilka kilometrów niezłą drogą.

Miasto zawdzięcza swój metropolitalny status francuskim kolonizatorom – to oni ustanowili to stolicę Dahomeju, woląc położony na wybrzeżu i mocno już zeuropeizowany ośrodek od Abomay, mrocznej stolicy Imperium Fonów. Już wcześniej zresztą osiedlili się tutaj Portugalczycy – to im zawdzięczamy nazwę miasta (Porto Novo – Nowy Port), bogate tradycje tutejszej społeczności afroportugalskiej (a potem afrobrazylijskiej) i nieliczne zabytki.

Porto Novo nie zostało założone bynajmniej przypadkowo, od zawsze było ono ośrodkiem pośredniczącym w handlu niewolnikami. Bliskość Królestwa Dahomeju i równie bezwzględnego państwa Jorubów, Imperium Oyo zapewniały stałe dostawy żywego towaru. Odbiorcami Czarnego Złota, zawsze  gotowymi wywieźć stąd każdą ilość niewolników byli przebiegli kupcy europejscy. Początkowo byli nimi głównie Portugalczycy, w późniejszych latach dołączyli się równie bezwzględni Anglicy i Francuzi.

Handel niewolnikami zaczął zamierać w drugiej połowie XIX wieku – stopniowo zakazywano tego niecnego procederu przez setki lat wyniszczającego Afrykę. Królowie Porto Novo czując się jednak zagrożeni coraz to bardziej agresywną postawą władców Dahomeju (ci stracili na zakazie handlu ludźmi i stali się przez jeszcze bardziej agresywni) zdecydowali się przyjąć francuski protektorat w 1863. Panowie znad Sekwany zostali tu na następne sto lat – stąd właśnie rządzili całym terenem obecnego Beninu.