Na ghańskiej prowincji

Konieczność bywa inspirująca. Musimy czekać w Bolgatandze na naszego kolegę, który ma się do nas przyłączyć i przez dwa tygodnie wspólnie z nami podróżować po Ghanie. Nie wiemy jednak kiedy dokładnie dojedzie – pracuje w Liberii w MSF, trudno z nim o dobry kontakt telefoniczny. Więc czekamy, w miarę przyzwoitym hotelu i szukamy jakichś atrakcji w okolicy.

Właściciel naszego hotelu zachęca nas do odwiedzenia małej wsi kilkanaście kilometrów od Bolgatangi – zgodnie z jego opinią ma w pełni tradycyjną zabudową. Cóż i tak nie mamy lepszej alternatywy, więc jedziemy. I nie jesteśmy rozczarowani!

Wieś jest naprawdę super. Domy zbudowane z stylu tych, które wiedzieliśmy kilka dni temu w Tiebele, choć nie udaje się nam dowiedzieć czy tutaj też żyją przedstawiciele plemienia Kassena (ale to raczej Tallensi). Same chaty są wspaniale malowane i pokryte glinianymi płaskorzeźbami przedstawiającymi święte zwierzęta – pytony, krokodyle i lamparty. Tutejsza ludność utrzymała swoje tradycyjne systemy wierzeń nie ulegając ani ekspansywnym tendencjom Islamu ani zachętom chrześcijańskich misjonarzy. Ludzie dalej żyją w rytmie dawnych zwyczajów i wierzeń.

Trzeba pamiętać, że w zasadzie do połowy XX wieku Afryka była kontynentem bardzo słabo zurbanizowanym, olbrzymia większość jej mieszkańców żyła w takich właśnie małych wsiach. Trudno jest zrozumieć Afrykę nie spędziwszy choć odrobiny czasu na wsi, nie poznając sposobów życia ludzi – sposób myślenia Afrykańczyków w dużej mierze został ukształtowany w takowych warunkach. Tutaj mamy możliwość przyjrzenia się czym jest afrykańska wieś  – doświadczenia powierzchownego rzecz jasna, ale i tak czegoś nas uczącego.