Ogrody Majorelle – ponoć niegdyś spokojne miejsce, gdzie można było odpocząć od zgiełku Marrakeszu. Dziś – jako, że jest szalenie popularny punkt na trasie wszystkich wycieczek po Czerwonym Mieście, jest tu zawsze pełno ludzi. Też ponoć – tak można przeczytać w większości relacji podróżnych. My mieliśmy szczęście – koniec grudnia to stosunkowo mało turystyczny sezon w Maroku, toteż nawet w Ogrodach Majorelle tłumów nie było. Fakt jednak bezsporny – Jardins de Majorelle są znane prawie każdemu przyjeżdżającemu do Marrakeszu.
Pytanie, skąd ta popularność?
W mojej ocenie decydują o tym dwa aspekty – rzeczywisty i mityczny ?
Ogrody faktycznie są piękne, połączenie bujnej roślinności i ciekawie użytych kolorów – błękitu, żółci i ochry daje znakomity efekt. Mamy tu rzadkie rośliny (z bardzo bogatą kolekcją kaktusów sprowadzonych tu z kilku kontynentów), wytworne fontanny, sadzawki z liliami wodnymi i pływającymi w nich żółwiami i złotymi rybkami. I na dodatek pełno śpiewających ptaków – ponoć w Ogrodach Majorelle mieszka ich kilkanaście gatunków. Do tego jeszcze piękna willa w stylu mauretańskim/art deco/kubistycznym z bogatą kolekcją sztuki islamskiej. Reasumując – jest tu po co przyjść. Samo miejsce jest tego warte.
Ale chyba nie tylko to decyduje o ich popularności.
W mojej ocenie to historia Ogrodów Majorelle przyciąga tłumy – pełna zwrotów akcji , romantycznych relacji i celebryckiego blichtru. A oto i ona.
Wszystko zaczyna się około 100 lat temu. Francja zdobywa coraz to większe wpływy w Maroku a kraj ten jest coraz to częściej odwiedzany przez podróżnych z Europy. Staje się on stopniowo synonimem egzotyki, Orientu, miejscem inspirującym swoimi barwami, dźwiękami i zapachami. Przybywają tu poszukiwacze przygód, awanturnicy, pisarze a zwłaszcza malarze.
Jacques Majorelle po raz pierwszy odwiedza Maroko w 1917 roku i jak wielu przed i po nim zakochuje się w tym kraju. Wraca doń ponownie, już z żoną w 1923 roku i podejmuje decyzję o zamieszkaniu w Marrakeszu. Kupuje zaniedbany gaj palmowy na przedmieściach i przez następne 30 lat zamienia go w prywatny, ustronny raj. W 1931 roku zleca architektowi Paulowi Sinoir zaprojektowanie willi – ten sprawił się wręcz medalowo i stworzył przepiękny budynek łączący w sobie elementy kubistyczne, artdecowe z lokalnym mauretańskim stylem. Całość założenia znakomicie koresponduje z Ogrodami tworząc jednolitą koncepcję kolorystyczną z wyraźną dominacją błękitu (typowego dla tego miejsca i zwanego błękitem Majorelle), żółci, ochry i zieleni.
Niestety nic nie trwa wiecznie – Jacques Majorelle rozwodzi się latach pięćdziesiątych, traci cały majątek i musi porzucić swoje ukochane Ogrody. Te stopniowo popadają w zapomnienie i upadek. I tu pojawia się zwrot w akcji, bowiem gdzieś w latach osiemdziesiątych Majorelle Jardins zostają odkryte przez Yves Saint Laurenta. Kupuje on Jardins Majorelle i wraz z swoim ówczesnym partnerem życiowym Pierre Berge poświęca następne kilkanaście lat na odbudowę świetności tego miejsca.
Ogrody Majorelle znów są piękne – ba piękniejsze niż kiedykolwiek, Pierre Berge sprowadza do nich setki rzadkich roślin z całego świata. Para co prawda rozstaje się po jakimś czasie, ale obaj dalej dbają o Jardins Majorelle. I co ważne Ogrody stają się sławne – tak jak ich właściciel, jeden z największych dyktatorów mody. Ich popularność jeszcze wzrosła, gdy po śmierci Yves Saint Laurenta, zgodnie z jego życzeniem tu właśnie rozsypano jego prochy. Dla niektórych odwiedzających Ogrody Majorelle stają się bardziej miejscem konotowanym z Yves Saint Laurentem niż z samym Marrakeszem.
Dziś trudno ocenić co bardziej przeciąga tutaj tysiące turystów – niewątpliwe piękno tego miejsca czy jego popkulturowe konotacje.
Ale i tak warto tu przyjść – mając nadzieję, że tłumy nie będą zbyt wielkie.