Gorom Gorom – najbardziej kolorowy z targów

Sahel – jeden z najmniej znanych i jednocześnie najciekawszych rejonów świata. Obszar przejściowy między piaskami Sahary a sawannami Sudanu i dżunglami Gwinei. Suchy, niegościnny, pozornie opustoszały. Ale tylko pozornie – Sahel to jeden z najbardziej zróżnicowanych i fascynujących kulturowo rejonów na Ziemi. To gdzie ma się odczucie, że czas zatrzymał się w miejscu, gdzie ma się nieustannie odczucie uczestniczenia w czymś dawnym, zaprzeszłym.

Dla mnie wyjazd na północ Burkiny Faso to powrót do Sahelu – kilka lat wcześniej zachwyciły mnie pustynne miasta Mali i Nigru, zagubione w czasie gliniane wioski, koczownicze plemiona i niespotykana już nigdzie indziej na świecie siła tradycji.

Stad też i oczekiwanie – w końcu targ w Gorom Gorom słynie ze swojego sahelijskiego klimatu, to miejsce gdzie spotykają się ludzie z Burkiny, Mali i Nigru. Dla mnie już samo czytanie relacji z tego miejsca jest prawdziwą frajdą. Jedziemy to z Dori nieco zdezelowanym sept-place z gromadą rozgorączkowanych kupców – handel w tej części świata to niezwykle poważne zajęcie. Droga jest raczej nędzna, otoczenie robi się coraz to bardziej pustynne, już trochę czuć klimat Sahary.