Elmina & Cape Coast. Forty na wybrzeżu

Kilka dni na wybrzeżu Ghany. Atlantyk, piaszczyste plaże, palmy, przyzwoite jedzenie i akceptowalny hotel. Zasłużony odpoczynek po urokach podróżowania po Burkinie Faso i północnej Ghanie. Lądujemy ostatecznie w Brenu Akyinim, małej rybackiej wiosce, niedaleko Elminy. W hotelu na samej plaży – co prawda w standardzie delikatnie mówiąc umiarkowanym, ale za to pięknie położonym. W bungalowie pod palmami, z widokiem na błękitny ocean z naszego tarasu. Czegoż więcej oczekiwać od życia …

Brenu Akyinim staje się tez naszą bazą wypadową – stąd właśnie zwiedzamy okoliczne atrakcje, których co zaskakujące, wcale nie jest w tej części Ghany jakoś mało. Zaskakujące bo Afryka to raczej nastrój, klimat miejsca, ludzie, przyroda a nie jakieś konkretne punkty do zobaczenia.

Dawne Złote Wybrzeże (czyli obecna nadbrzeżna Ghana) jest o tyle jednak inne, że od przeszło 400 lat pozostawało pod intensywnymi wpływami Europejczyków, którzy z dziką determinacją budowali tutaj swoje forty i zamki. Przyczyny były proste – handel i władza na tą częścią świata. Ale po kolei – zrozumiemy te historyczne uwarunkowania zwiedzając okoliczne miasta i forty.

Zaczynamy od Elminy – najstarszego z kolonialnych miast wybrzeża, ba w ogóle pierwszego ośrodka założonego w Zachodniej Afryce przez Europejczyków. Portugalczycy już w 1482 roku zbudowali tutaj swój zamek – Sao Jorge de Mina i przez prawie 200 lat stąd właśnie rządzili swoim afrykańskim imperium. Handlowali z Afrykańczykami z głębi kontynentu, kupowali od nich złoto, diamenty, kość słoniową, pieprz melegueta i… niewolników. I ten właśnie aspekt handlu stopniowo stawał się coraz to ważniejszy – rosnące zapotrzebowanie na „żywy towar”, ludzi  niezbędnych do pracy na plantacjach i kopalniach Nowego Świata determinowało znaczenie faktorii Złotego Wybrzeża.

W 1637 roku Fort w Elminie przejęli Holendrzy – był on bowiem w ich słusznej ocenie idealną bazą na handlowym szlaku do ich azjatyckich posiadłości. I rzecz jasna ośrodkiem handlu z Afrykańczykami. Sprytni mieszkańcy Niderlandów zresztą szybko się zorientowali, gdzie są naprawdę wielkie możliwości zarabiania i z prawdziwym entuzjazmem włączyli się do handlu niewolnikami.

Zwiedzamy samo miasto  – pełne nieźle zachowanych kolonialnych budynków, głównie z czasów panowania Holendrów (trwało ono aż do 1872 kiedy to Elmina została ostatecznie sprzedana Brytyjczykom). Dziś wyglądają raczej smętnie, są trochę zapuszczone i wydają się być nie na swoim miejscu. Dziś Elmina ponownie jest miastem afrykańskim, choć lokalna społeczność nadal utrzymuje związki z dawną metropolią (Holendrzy finansują np. restaurację obu Fortów i cmentarza). Odwiedzamy też Forty – położony na samym brzegu morza Fort Sao Jorge de Mina (jeszcze z czasów portugalskich, ale później kilkukrotnie przebudowywany) i dumnie górujący na miastem  Fort Coenraadsburg (zbudowany już przez Holendrów).

W następnym dniu odwiedzamy kolejne kolonialne miasto, Cape Coast – wielkiego konkurenta Elminy i stolicę prowincji nadbrzeżnej. To po krótkim epizodzie panowania portugalskiego, holenderskiego i szwedzkiego (sic! I oni tu byli )  w 1664 roku zagościli Anglicy. I pozostali na kolejne 300 lat! Cape Coast funkcjonował podobnie do innych faktorii handlowych tego regionu – służył głównie jako miejsce, gdzie na statki ładowano nieszczęśników wywożonych do obu Ameryk. Inaczej jednak niż Elmina (i inne okoliczne forty) przetrwał stosunkowo dobrze koniec ery handlu „żywym towarem” w pierwszych latach XIX wieku. Ba, Cape Coast stał się stolicą całego brytyjskiego Złotego Wybrzeża – wtedy to ostatecznie wygrał rywalizację z Elminą o  status najważniejszego miasta tej części Afryki. Dopiero przeniesienie stolicy kolonii do Accry pod koniec XIX wieku rozpoczęło okres stopniowej utraty znaczenia miasta. Do dziś dzień jednak Cape Coast pozostaje ważnym ośrodkiem edukacji – tutejszy Uniwersytet to najbardziej renomowana uczelnia w całej Ghanie.

Samo miasta jest i ciekawe i nawet stosunkowo przyjemne do zwiedzania – choć w mojej ocenie równie duże wrażenie robi i wielki kolonialny fort i pełen życia port. Z kolorowymi łódkami, rybakami wyładowującymi swoją zdobycz i gorączkowo wręcz aktywnymi handlarkami.

Oba miasta – Elmina i Cape Coast zdecydowanie warte są odwiedzenia.