Tiebele – wieś plemienia Kassena

Południe Burkiny Faso to kraina animistów – ludzi z plemion Lobi, Senufo i Gurunsi. Mamy czas na to aby odwiedzić tylko tych ostatnich – ich wsie są stosunkowo łatwo dostępne, można je zobaczyć jadąc z Ouagadougou w stronę granicy z Ghaną. Spędzamy noc w Po, przygranicznej dziurze a hotel w którym  śpimy może walczyć o zaszczytne miejsce najbardziej syfirycznego miejsca, w jakim kiedykolwiek przebywałem. No cóż – trzeba to uczciwie powiedzieć Burkina Faso nie jest krajem mającym szanse na rozwój masowej turystyki ?

Rano jedziemy do Tiebele – małej wsi będącej stolicą plemienia Kassena (a w zasadzie pod-plemienia należącego do grupy Gurunsi). Kassena słyną ze swoich złożonych animistycznych wierzeń, znajomość których pozwala nieco zrozumieć istotę niezwykłych  zdobień ich domów. Obecność płaskorzeźb pytonów, jaszczurek, drapieżnych ptaków i nietoperzy na ścianach ich domów nie jest oczywiście przypadkowa. To wyraz ich systemu wierzeń i towarzyszących im mitów – pytony to przodkowie, nietoperze chronią ludzi przed złem (mieszkają w ich domach i realnie je chronią – przed przenoszącymi malarię komarami), jaszczurki są symbolem zmiany zaś żółwie emblematem rodziny królewskiej.

Możemy odwiedzić wieś z lokalnym przewodnikiem, pokazuje on nam poszczególne malowane domy i próbuje wyjaśniać symbolikę płaskorzeźb. Malowaniem zajmują się tylko kobiety, zawsze odnawiają domy w porze deszczowej. Na początku  tworzony jest gładki podkład z gliny wymieszanej z popiołem i krowim łajnem, na nim maluje się skomplikowane wzory i symbole. Barwniki są też tylko naturalne – brązowy to lateryt (tutejsza ziemia) wymieszany z owocami drzewa nere, czerwony to kaolin, czarny wulkaniczna skała a biały to wapno. Kolory są żywe i wyraziste a efekt robi wielkie wrażenie.

Układ domu też nie jest przypadkowy – przypomina on swoisty labirynt, pełen wąskich przejść, tuneli i otwartych dziedzińców. Kassena nigdy nie stworzyli silnej organizacji państwowej, ich społeczność żyła w małych wioskach, rządzonych przez lokalnych wodzów. Byli oni przez to bardziej narażeni na ataki silniejszych sąsiadów – państw Mossi czy łowców niewolników z południa. Dlatego też ich niezwykłe domy twierdze-labirynty miały tak duże znaczenie – tylko dzięki nim mogli przetrwać i ocalić swoją wolność.

Zadziwiające miejsce. Inne niż wszystko to co do tej pory widziałem.  

Praktycznie:

Dojazd z Po. Należy wynająć sept-place, raczej trudno jest liczyć na regularny transport publiczny.

Nocleg w Po – beznadziejne hotele. Kiepskie jedzenie. Ale brak jakiejś sensownej alternatywy.

Samą wieś należy zwiedzać z przewodnikiem. Płacimy około 5$ od osoby.