Pingyao. Religijność po chińsku

Religijne Chiny, chińska religijność, religijny Chińczyk. Brzmi trochę dziwnie, prawda ?

Pytanie czy możemy w ogóle mówić religijność w rozumieniu naszym, bliskowschodnim czy indyjskim. To społeczeństwa, w których religia odgrywa / lub odgrywała istotną rolę – w życiu jednostek, grup czy wręcz całych państw. W tych krajach kimś się jest – muzułmaninem (i to ważne jakimś np. sunnitą czy szyitę), katolikiem, protestantem, hinduistą (z szczególną afiliacją do np. Śiwy czy Kriszny), itd., itd..

W Chinach można być wszystkim jednocześnie – konfucjanistą, taoistą i buddystą. Albo nikim – bo indyferentyzm religijny jest w Państwie Środka bardzo częsty. To ważne do nie zaangażowanie religijne, intensywność modlitw czy bogactwo praktyk religijnych – ważne do Chińczyków jest praktyczna przydatność religii.

W Pingyao możemy się o tym dobitnie przekonać – spróbujmy więc choć trochę zrozumieć meandry chińskiej religijności zwiedzając dwie wielkie świątynie.

Taoistyczna Świątynia Boga Miasta i konfucjańska Świątynia Konfucjusza (a jakżeby inaczej). Obie ogromne, obie bogato zdobione i co ciekawe położone dokładnie naprzeciwko siebie. I co ważne obie należą do najlepiej zachowanych tego typu obiektów w Chinach.

Pierwsza odpowiadała za sprawy przyziemne – Bóg Miasta otoczony jest przez liczne gromady pomniejszych Bogów-pomocników a każdy wypełnia jakąś rolę. Do jednego modlimy się, gdy szukamy powodzenia w interesach, do innego gdy akurat potrzebne jest szczęście w miłości, jeszcze do innych, gdy zachorujemy i chcemy wyzdrowieć. Ten aspekt był szczególnie istotny – taoistyczni kapłani, magowie i znachorzy od wieków interesowali się kwestiami nieśmiertelności. Bezskutecznie, co prawda, poszukiwali eliksiru gwarantującego wieczne życie, ale odkryli przy okazji tych eksploracji wiele leczniczych ziół i minerałów. Zawdzięcza im dużo cała chińska medycyna, to w całości taoistyczne dzieło.

Ba wdzięczność winna im też jest cała chińska nauka – to oni prawdopodobnie odkryli proch czy kompas. Niestety w Chinach tego rodzaju aktywności nie ceniono zbyt wysoko i tak taoistyczni badacze natury byli pogardzani przez konfucjańskich znawców filozofii i literatury. Nauka, badania, eksploracja świata przyrody – to nie były aktywności dobre dla chińskich elit. Państwa Środka zapłaciło bolesną cenę takowego wzorca rozwojowego przegrywając konfrontację z Zachodem w XIX i XX wieku. Co ważne – przegrywając ją, pomimo wielowiekowej przewagi cywilizacyjnej.

Taoiści zajmowali się jednak nie tylko sprawami z tego świata – byli jak przekonujemy się zwiedzając Świątynię Boga Miasta byli też specjalistami od Życia Wiecznego. Zwłaszcza tego mniej udanego – tak spektakularnych obrazów mąk piekielnych jeszcze nigdzie nie widziałem (a kilka niezłych wyobrażeń piekieł już podziwiałem). Karni za swe bezeceństwa są zresztą nie tylko ludzie, ale też i kozy, owce, koty a nawet tygrysy. A więc strzeżcie się grzesznicy! I to niezależnie od waszej płci, wieku czy nawet przynależności gatunkowej?

Świątynia Konfucjusza to zupełnie inny świat – harmonia, porządek, hierarchia, siła i władza. Władza i wiedza – bo Chiny przez wieki były jednym z nielicznym krajów świata, gdzie te dwa obszary splotły się tak wyraźnie. Chinami (zazwyczaj) nie rządzili brutalni wojownicy, oni mogli co najwyżej zdobyć cesarski tron – rządzili zawsze za pomocą wykształconej biurokracji. W Państwie Środka najwyższy status nie przysługiwał rodowej arystokracji, tu na szczycie piramidy społecznej stali Tsin-szy, uczeni-urzędnicy III rangi. Spośród dziesiątek tysięcy przystępujących do egzaminów państwowych, które pozwalały zostać urzędnikiem pierwszego stopnia,  ów I stopień zdawało zaledwie około 5% kandydatów. I to po wielu latach żmudnej nauki. Kolejne stopnie egzaminów państwowych były wręcz niewyobrażalnie trudne. Egzaminy na najwyższy, III stopień zdarzały się raz na 2-3 lata i zdawało go maksymalnie kilkadziesiąt osób. I to w  państwie liczącym sobie już wówczas około 200 milionów mieszkańców!

To właśnie tutaj, w Świątyni Konfucjusza odbywały się egzaminy I stopnia (poziom regionalny), tu kończyły i zaczynały się wielkie kariery. Ciekawe miejsce. Świątynia bez Boga, ale za to z Komisją Egzaminacyjną. Ot i Chiny…