Dar Es Salaam – zaczynamy plażowo

Dar Es Salaam – początek naszej afrykańskiej podróży. Przed nami pył, pot i godziny w afrykańskich autobusach. O tym co nas czeka  podczas wojaży po Czarnym Lądzie wiemy bardzo dobrze, byliśmy już kilka razy wcześniej w Afryce. Zaplanowaliśmy  6000 -kilometrową trasę autobusami po drogach Tanzanii, Zambii i Malawi na niecałe 5 tygodni. Konkret, nie da się tego zrobić miło, łatwo i przyjemnie.

Ale na razie ma być właśnie miło, łatwo i przyjemnie czyli plażowo.

Coco Beach. Nazwa jak z Karaibów. Choć to lokalna, Dar Es Salaam-ska atrakcja. Nie żebyśmy sobie nadmiernie pobłażali ?. Musimy czekać na ostatniego z uczestników naszej afrykańskiej wyprawy. Mamy całe trze dni w Dar Es Salaam a jest to miejsce, którego atrakcje dałoby się poznać w mniej więcej w trzy godziny. Jedyna nieco bardziej konkretna – czyli Muzeum Narodowe, aktualnie jest zamknięte z powodu jakiegoś remontu, rzecz akurat oczywista w Afryce.

Pozostaje pójście na plażę – choć niestety, bez kąpania się. Kilka lat temu na Coco Beach doszło do ataków rekinów na pływaków a w 2000 roku te morskie stwory zabiły pięć osób. Naukowcy stwierdzili, że z nieznanych powodów rekiny przeniosły się tutaj z okolic wybrzeża Mozambiku i osiedliły się w pobliskich wodach. Władze stwierdziły, że nie da się z tym nic zrobić i w poczuciu troski o obywateli zakazały kąpieli na wszystkich plażach w Dar Es Salaam…

Hmm. Zakaz niby dalej obowiązuję, ale dzieciaki i młodzież płci obojga szaleją w wodzie. Raczej przy brzegu, raczej pokazowo – w końcu rekiny nie odpłynęły jeszcze do Mozambiku. W tym sezonie obowiązuje moda na kąpiele z użyciem starych opon – recykling jest absolutną specjalizacją Afryki i nawet plażowe zwyczaje to potwierdzają. Oczywiście specjalizacja nie jest przypadkowa – wynika z biedy mieszkańców tego kontynentu.

Poza tym jest jak wszędzie – przechadzające się rodziny, romansujące pary, prezentujący muskulaturę młodzieńcy, urodziwe panny udające, że nie widzą tychże (młodzieńców), sprzedawcy lodów i tak dalej i tak dalej.

Pojawia się nawet, celem wykonania sesji zdjęciowej na plaży, młoda para wraz z drużbą, otoczona przez  liczną rodzinę. Oglądamy więc prawdziwy ślub tanzański, ale na bogato – wszyscy są bardzo eleganccy, wyglądają dostojnie i wytwornie. Dar Es Salaamscy nouveau riche, znak nowych czasów.W końcu od kilku lat mamy tutaj wolnorynkowy kapitalizm – można się bogacić, można i sobie poszpanować.  Coco Beach.

Nie Karaiby, ale bardzo miło.  Polecam na luźne popołudnie.